Amelka
W trzecim miesiącu ciąży dowiedziałam się, że moja córka ma wady rozwojowe układu nerwowego: poszerzone komory boczne rogów tylnych, brak ciała modzelowatego i robaka móżdżku. Uprzedzano mnie ze dziecko może mieć wodogłowie i będzie roślina. Lekarze mówili, aby ją usunąć. Nie stchórzyłam i ich nie posłuchałam. Miałam pięć miesięcy, żeby wszystkiego się dowiedzieć i się przygotować.
Rodząc córkę wiedziałam od czego zacząć i gdzie szukać pomocy. Zaczęła być rehabilitowana już tydzień po urodzeniu.
Gdy miała 8 miesięcy zrobiono jej rezonans, który potwierdził większość wcześniejszych diagnoz, a na dodatek stwierdzono wadę wrodzoną środkowej linii mózgu, która wpływa na pogorszenie wzroku i mowy.
Amelka do trzeciego roku życia była rehabilitowana i uczęszczała na zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju. Jeździliśmy po całej Polsce i szukaliśmy lekarzy, którzy by pomogli jej w prawidłowym rozwoju.
Amelka obecnie ma 11 lat, cierpi na niedowład lewej części ciała i nadal wymaga opieki specjalistów, ale dzięki ciężkiej pracy i rehabilitacji uczy się w szkole ogólnodostępnej. Rozwija się jak rówieśnicy. Oczywiście czeka nas jeszcze dużo wysiłku, ale to sama radość. Z pewnością nie jest „roślinką”, tylko normalnym dzieckiem.
Dzięki Amelce moje życie zmieniło się na lepsze. Doceniam więcej rzeczy, nie jestem obojętna na pomoc innym i poznałam wielu innych cudownych rodziców. Gdybym stchórzyła i posłuchała lekarzy nigdy bym tego nie doświadczyła. Usuwanie chorych dzieci to tylko wygoda i panika przed obowiązkami i zmianą swojego życia.
Karolina