
Henio
Jestem ojcem piątki dzieci. Przy najmłodszym początkowe wyniki były bardzo złe. Lekarz mówił, że dziecko nie dożyje końca pierwszego trymestru. Na początku drugiego inny lekarz twierdził, że tętno jest bardzo słabe. Generalnie uważali, że dziecko się nie urodzi żywe. Ja jakoś zawsze czułem, że będzie ok. Przy porodzie żona panikowała, że covid, że przy najmniejszym podejrzeniu wirusa pozwolą umrzeć. Modliłem się.
Nic złego się nie stało. Wszystkie obawy były bezpodstawne. Synek urodził się zdrowiutki w środku pandemii. Dziś dokładnie ma 3 tyg. Jestem byłem i będę za życiem. Za każde z 5 dzieci życie bym oddal bez wahania. Nie rozumiem ludzi, którzy myślą inaczej.
BÓG JEST WIELKI
Krzysztof