Jarema
Moja druga ciąża, od 6 tygodnia ciąży problemy, krwawienie, skurcze. Pierwszy pobyt w szpitalu był ok. 8 tygodnia. Lekarz wtedy po raz pierwszy zaoferował „tabletkę na problem”. Argumentował, że takie wczesne i tak obfite krwawienie to nic dobrego. Wkrótce potem krwawienie ustało i dziecko wciąż było. Po wyjściu ze szpitala znalazłam kolejnego lekarza, tym razem był to profesor, bardzo miły, ale jak usłyszał o krwawieniu to stwierdził, 'to co skrobiemy?'
Nie zgodziłam się. Potem kolejny pobyt w szpitalu i kolejna propozycja usunięcia „problemu”. Kolejna moja odmowa. Potem przewieziono mnie do lepszego szpitala i tam dwukrotnie lekarze tłumaczyli, że z dziecko będzie się źle rozwijać, ponieważ pojawiło się wielowodzie co sugerowało potężne wady rozwojowe. Leżąc podczas USG konsylium lekarzy debatowała czego moje dziecko nie ma? Mózgu, pęcherza? Żołądka? Może ma zarośnięty przełyk? Na USG nie było widać żadnych anomalii, ale wody płodowe przyrastały w dużym tempie. Do domu wychodziłam tylko na krótkie przepustki, żeby zobaczyć się ze starszym synem. Synek urodził się przedwcześnie w 31tc, miał obrzęki po lekach, które brałam. Był niewydolny oddechowo i musiał być wspomagany. Po dwóch tygodniach na oddziale neonatologicznym synek był w tak dobrej formie, że mogliśmy wyjść do domu. Dziś ma 15 lat, jest całkowicie zdrowy, nie ma żadnych wad rozwojowych, żadnych skutków wcześniactwa.
Adrianna