Malina
Bardzo przykro mi słuchać wypowiedzi zwolenników aborcyjnego prawa, gdyż sama żyję z jednym ze „wskazań” do aborcji. Bardzo wątpliwym – mam Zespół Turnera - ale wiadomo, że również dzieci z tą wadą rozwojową zabija się w okresie prenatalnym. Gdy słyszymy o tym, że dziecko urodzi się z wadą genetyczną, zwykle wyobrażamy sobie, że będzie ono upośledzone intelektualnie.Tymczasem kobiety z Zespołem Turnera tak jak ja kończą studia, są zdolne do pracy zawodowej, realizują się w życiu.
Jestem lekarzem rezydentem, kończę specjalizację z genetyki klinicznej, pracowałam przez cztery lata w poradni genetycznej. Pracowałam z dziećmi, które miały różne dzieci genetyczne, w tym także z dziećmi z Zespołem Turnera. Chorobom rzadkim i zespołom wad wrodzonych często towarzyszy poczucie samotności, napiętnowania, rodzicom – poczucie winy. Dlatego też chcę pomagać takim osobom rozwiązywać problemy zdrowotne i wspierać w ich konkretnej sytuacji.
O tym, że takie osoby jak ja można zabijać uświadomiłam sobie po wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie R.R. przeciwko Polsce. Przyznanie odszkodowania, bardzo wysokiego, za odmowę inwazyjnych badań prenatalnych, dzięki czemu dziewczynka podobna do mnie i innych „turnerek” żyje, w jakiś sposób obraża nas wszystkie, bo sugeruje, że nie jesteśmy warte, by żyć. Przecież jeśli kazano matce wypłacić odszkodowanie, to znaczy, że ona, przez to, że urodziła dziecko z Zespołem Turnera, doznała szkody. Od tamtego czasu zaczęłam działać w obronie życia.
Prawo przyzwalające na zabijanie dzieci z wadami rozwojowymi jest nie tylko wyrokiem śmierci dla części z tych dzieci, ale rzutuje też na życie tych, które mają szczęście się urodzić. Żyjemy ze świadomością jaki jest system prawny, że społeczeństwo nas nie chce. Czy naprawdę jestem mniej ważnym człowiekiem?
Malina