
Ola
„O zespole Downa naszej córeczki, Oli, wiedzieliśmy z moją żoną, Anną, praktycznie od samego początku ciąży. BAŁEM się. Ale mimo tego strachu, który towarzyszył mi aż do porodu, NIGDY, ani przez sekundę nie pomyślałem o tym, że naszej Oli mogłoby nie być. Nie mogę sobie wyobrazić, jak można zabić własne dziecko dla swojej wygody, albo dlatego, że ma się urodzić inne, niż chcemy...”
Czasem sobie myślę, jak to by było cudownie, gdyby nasze zabawy z Olą, jej postępy w rozwoju osiągane dzięki rehabilitacjom, przeuroczy śmiech, śpiew czy nawet to, jak wariuje przy zasypianiu lub podczas wspólnych psot z bratem, mogły zobaczyć wszystkie rodziny, które dowiadują się, że ich poczęte dziecko będzie miało zespół Downa i się tego boją, bądź po prostu nie chcą takiego dziecka. I gdybym mógł, przedstawiając nasze wspólne życie, przyczynić się do uratowania choć jednego takiego maleństwa, to zaprosiłbym taką rodzinę do siebie, na ile by tylko chciała, by pokazać, jak cudowna jest Ola i ile może dać miłości, a tym samym, jakie będzie ich dziecko. Ja nie miałem takiej okazji, a być może wówczas tego strachu byłoby trochę mniej...
Może to zabrzmi głupio, ale to, jaka jest Ola ze swoim zespołem Downa, uczyniło mnie dużo lepszym człowiekiem. Kiedyś takie osoby były mi zupełnie obojętne, myślałem sobie „są bo są". Teraz wiem, że to chodzące anioły i kiedy mijam je na ulicach, mam ochotę każdego przytulić, pogadać. Gdy one się cieszą – cieszą się wszyscy, gdy jest im smutno – smutno jest każdemu wokół. Nie może być tak, że ktokolwiek może decydować o ich losie. A uwierzcie mi, iż ktoś taki w domu to dar od Boga. Codziennie kończę dzień słowami „Panie, dziękuję Ci za Olę”. Codziennie...
Nie wiem, co mają w głowach ci wszyscy ludzie, którzy tak głośno krzyczą o bezwarunkowej legalizacji aborcji; nie wiem, dlaczego oni nie mogą pojąć, że dziecko w łonie matki nie jest integralną częścią jej ciała. A skoro nie jest, to co mają oznaczać te okrzyki pokroju „Moje ciało, moja sprawa”? Jakie Twoje ciało? Nie rozumiesz, że dziecko w Twoim łonie ma inny kod genetyczny? Że jest osobnym bytem? Nikt nie chce decydować o Twojej nerce, nodze, włosach czy o całej Tobie. Ktoś się po prostu martwi o los drugiego człowieka. A skoro to inna osoba, to jakim prawem chcesz decydować o jego ciele, podczas gdy krzyczysz, żeby nie decydowano o Twoim? Czy nie rozumiesz, że prawa i wybory jednego człowieka kończą się tam, gdzie zaczynają drugiego? A ten, o którym chcesz decydować, jest niewątpliwie drugą osobą! Owszem, możesz decydować, jak najbardziej... o doborze partnera oraz o tym, czy chcesz, żeby z Waszego zbliżenia powstało życie. Masz do tego pełne prawo i nikt Ci go nie odbiera. Ale kiedy nowe życie już powstanie, nie wolni Ci decydować, czy je zakończyć, czy pozwolić mu się rozwijać. To nie Twoje życie ani ciało.
Szczególny apel kieruję do mężczyzn. Mam wielu znajomych, którym się wydaje, że wspierają swoje żony czy partnerki, bo wstawili sobie na zdjęcie profilowe piorun i nabazgrali coś o męskim wsparciu. Wydaje im się, że są męscy. Ale mówienie kobiecie „Zabij swoje dziecko, jeśli chcesz”, jest zaprzeczeniem męskości, jest niczym innym jak zrzuceniem z siebie odpowiedzialności oraz przerzuceniem jej wyłącznie na barki kobiety. Jest wiele takich, które się wahają i nigdy nie zabiłyby swojego dziecka, gdyby ich partnerzy byli rzeczywiście męscy! Taka forma „wsparcia” jest zwykłym tchórzostwem.
Mężczyźni, którzy wspierają aborcyjne protesty nie rozumieją, iż uodparniają swoje żony i partnerki na miłość, że przykładają do tego rękę, że zanika u nich instynkt macierzyński, że po prostu pozwalają, by stały się gorsze... Tak chcesz je wspierać, jeden z drugim?
Dariusz