Wacław
Jak mój 5-letni syn będzie już dorosłym człowiekiem, to mu powiem, że mógł się nie urodzić, bo lekarze namawiali nas na aborcję. Na razie jest w pierwszej klasie, biegle posługuje się dwoma językami, liczy w obu do 1000, zna podstawowe działania matematyczne i (z tego co mówią nauczyciele od 3 lat) ma wyjątkowe zdolności plastyczne. URODZIŁ SIĘ ZUPEŁNIE ZDROWY BEZ JAKICHKOLWIEK WAD.
Nie mów o „wyborze”, bo nie masz pojęcia co się za nim kryje. W Wielkiej Brytanii, gdzie obecnie mieszkam, „wybór” polega na ciągłym odpieraniu nacisków na aborcję przez personelu medyczny prowadzący ciążę. To jest ten „wybór”.
W chwili, gdy badania sugerują wadę np. Zespół Downa przy każdej wizycie namawia się rodziców na aborcję, mimo iż deklarowali od początku, że dziecko się urodzi.
Przechodziłem to dwukrotnie: pierwszy syn urodził się zupełnie zdrowy, drugi z Trisomią 21. W obu przypadkach cała ciąża to była gehenna dla mojej żony: wizyty dwa razy w tygodniu i na każdej z nich kilkukrotne proponowanie, insynuowanie, wręcz sugerowanie 'najlepszego rozwiązania' jakim jest aborcja.
Moi obaj synowie mieli prawo się urodzić. Nie miałem 'prawa wyboru'. Bo życie jest Życiem i nikt nie ma prawa go odbierać nikomu.
Wybrać można czekoladę w sklepie.
Jeśli ktoś nie dorósł do bycia rodzicem w każdym jego aspekcie (łącznie z tym, że dziecko może być "wadliwe", "nieidealne"), to ma wybór: "Przed!" Bo "po", to jest już morderstwo.”
Tomasz