
Kamil
„W 20. tygodniu na USG zdiagnozowano u naszego syna bardzo dużą, potrójną wadę serca. Podczas kolejnego badania ultrasonograficznego, tym razem już precyzyjniejszego i przeprowadzonego w szpitalu kardiologicznym, diagnoza została potwierdzona. Następnie odbyliśmy konsultacje z lekarzem oraz pielęgniarką. Nigdy nie zapomnę słów, które wtedy usłyszałam: «Jesteśmy przekonani, że najlepszym rozwiązaniem – w pani przypadku – byłoby ciążę usunąć. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż dziecko urodzi się z zespołem Downa, występuje również wiele innych wad towarzyszących już zdiagnozowanej wadzie serca. Prosimy o rozważenie terminacji ciąży. Ani dla pani, ani dla dziecka nie będzie to komfortowe życie.»"
Świat rozsypał się nam na milion kawałków. Mój synek kopał i wiercił się pod moim sercem, a ktoś bez żadnych oporów w 22. tygodniu ciąży mówił, że powinnam go zabić. ?
Ani mi, ani mężowi nawet przez myśl nie przeszło, aby odebrać naszemu dziecku życie. Skąpana we łzach stanowczo powiedziałam, iż takie rozwiązanie nie wchodzi w grę, i że urodzę syna, chociażby miał mieć tysiąc wad. Jak się później okazało, choć urodził się z wadliwym sercem, to jednak żadna z pozostałych, wieszczonych przez lekarza nieprawidłowości, nie potwierdziła się i nie wystąpiła. Pierwsze lata jego życia praktycznie spędziliśmy w szpitalu. Tuż przed pierwszą operacją, zabraliśmy syna do Lourdes, prosić Matkę Najświętszą nie tylko o pomyślny rezultat, ale również siłę dla nas, gdyż nie wyobrażaliśmy sobie jej przebiegu. Zaraz po powrocie z Francji, jeszcze tego samego dnia, Kamil, nasz syn, otarł się o śmierć. Odkryto w jego małej główce ropnia mózgu w ostatnim stadium. Liczyły się godziny. Wszyscy członkowie rodziny wraz z wiernymi z parafii złączyli się w modlitwie o zdrowie dla Kamila. Szybko znalazło się dla niego miejsce w szpitalu dziecięcym, gdzie przeszedł dwie operacje na mózgu. Następnie długa rekonwalescencja. Dwa tygodnie później kolejna operacja na sercu. Potem ponowne infekcje oraz pobyty w szpitalach.
Wiadomość o kolejnej operacji, tym razem w trybie pilnym, zaskoczyła nas, gdy na świat miała przyjść nasza córka. Ku zdumieniu chirurgów, kiedy otworzono klatkę piersiową syna, okazało się, że komplikacje, które były widoczne na skanach, zniknęły. Po prostu ich nie było. Operacja, mająca być kolejną 10-godzinną walką, trwała zaledwie 5 godzin.
Kamil jest po dwóch operacjach na otwartym sercu i po wielu przejściach, lecz rozwija się jak zdrowy chłopak. Co prawda nie będzie w przyszłości sportowcem, ale ma wiele różnych zainteresowań. Jest najwspanialszym dzieckiem pod słońcem. Dzisiaj ma 14 lat i cieszy się życiem, nie innym niż jego rówieśnicy. ❤️Czujemy nieustanną opiekę Boga i Matki Najświętszej nad naszą rodziną. Każdego dnia doznajemy cudu, jakim jest życie. Chwała Panu!
Anna Ślosarz