Kasia
Kasia nie była planowanym dzieckiem (o ile dzieci można planować). Moi młodsi synowie chodzili już do szkoły, ja byłam po czterdziestce, a tu taka niespodzianka. Ciąża przebiegała bezproblemowo, wręcz książkowo. Przez niemal cały okres jej trwania nie wystąpiły żadne podejrzenia dotyczące jakichkolwiek nieprawidłowości w rozwoju dziecka. Nagle, podczas ostatniego KTG pojawiło się zaskoczenie – muszę zostać w szpitalu, coś jest nie tak.
Szpitalne obserwacje trwały dobę, podczas której podjęto decyzję o cesarskim cięciu. Po porodzie lekarze nie chcieli powiedzieć mi wprost, o co chodzi. W wypowiedziach kluczyli, że podejrzewają wadę genetyczną, ale konieczne są jeszcze dodatkowe badania, itd. Ja widziałam piękną Kruszynkę i wierzyłam, że wszystko jest w porządku. Badania potwierdziły zespół Downa.
Początki były trudne, nie potrafiłam zrozumieć „dlaczego” mnie to spotkało, ale pokochałam córkę bezgranicznie, tak jak i pozostali członkowie rodziny. A potem przyszła codzienność przeplatana wizytami u specjalistów, operacją (Kasia ma wadę serca) i przyzwyczajaniem się do zmian, jakie niesie z sobą opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem. Nie powiem, że było łatwo, bo nie było, ale nie zamieniłabym tego okresu na żaden inny.
Obecnie Kasia ma prawie 13 lat. Jest opóźniona w pewnym stopniu, ale to nieważne, przede wszystkim stanowi dla nas wielki dar od Boga, ogromną radość, ukochaną córkę, siostrę, siostrzenicę, bratanicę... po prostu kochane dziecko. Ma swoje humory oraz fochy, jak każda nastolatka, ale nikt tak, jak ona, nie potrafi przytulić i powiedzieć „Mama, nie płakaj”.
Mój najstarszy syn napisał kiedyś wiersz dla Kasi. Może nie jest doskonały literacko, ale pokazuje, kim Kasia dla nas jest. A ja od siebie dodam, że każdego dnia dziękuję i będę dziękować Bogu za to, że uczynił mnie Jej mamą.
Katarzynko, Katarzynko,
Jak nie cieszyć się Twą radosną minką.
Niczym słońce rozpromieniasz mój dzień, Kombinatorze,
Szczęścia Imperatorze.
Moja miła Kasiuleńko,
Piękna panienko.
Tancereczko ma kochana,
W disco-polo zakochana.
Siostrzyczko uśmiechnięta,
W chorobie nie przejęta.
Z życia radości czerpiesz wszelkie,
Kochanie moje złote, wielkie.
Masz swój świat,
Gdzie buziak wszystko naprawia,
Gdzie gra muzyka, rządzi zabawa,
Gdzie miłości i uprzejmości królują,
Gdzie nie ma „twoje-moje”,
Gdzie nikomu miejsca nie braknie,
Gdzie rządzisz nieprzerwanie,
Gdzie nie trzeba bać się chorób,
Gdzie najgorsze męki uleczy jedna łyżka syropu,
Gdzie nie ma smutku,
Gdzie znikają wszystkie troski,
Gdzie nie ma podziałów,
Gdzie bajka staje się rzeczywistością,
Gdzie każdy jest szczęśliwy.
I za to Ci dziękuję, moja Księżniczko,
Za Twój świat uczuć i marzeń,
Który dla mnie otwierasz,
Poznać go dajesz.
Barbara Lipska