Ola
„Cześć! Na imię mam Kasia i jestem mamą 15-letniej Oli, która urodziła się z zespołem Downa. Chciałabym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami, związanymi z niezwykłym macierzyństwem. ?”
Zawsze wierzyłam w to, iż Bóg daje każdemu tyle, ile jest w stanie udźwignąć. Wychodząc za mąż myślałam, że złapałam srokę za przysłowiowy ogon. Po dwóch latach cudownego małżeństwa zaszłam w ciążę, upragnioną przez nas obojga. Pomimo uznania jej przez lekarza za patologiczną, do momentu narodzin nie wiedzieliśmy, że Ola będzie miała zespół Downa. Gdy poznaliśmy diagnozę, po policzkach pociekły łzy, pojawił się strach, a w myślach nieustannie dźwięczało pytanie „dlaczego?”. Następne badania przynosiły kolejne złe wiadomości (zdiagnozowana wada serca oraz niedoczynność tarczycy), skutkujące niekończącymi się wizytami kontrolnymi, a także pobytami w szpitalach, upływającymi na leczeniu zapaleń płuc, przeziębień czy wreszcie korekcie wady serca, gdzie dawano Oli tylko 2% szans na przeżycie z powodu komplikacji, jakie wynikły po operacji.
Byłam bezsilna. Czułam, że nie dam rady... A jednak dałam! Wtedy z kolei posypało się moje zdrowie. Przeszłam operację, kiedy Olusia miała zaledwie miesiąc. Jedna choroba pociągała za sobą kolejną. Czułam, że tracę siły, jednak przez cały czas wspierali mnie rodzice, dzięki którym się nie poddawałam! Moja mama opiekowała się Olą, gdy ja nie byłam w stanie.
Kiedy Ola skończyła rok, mąż oświadczył, że dłużej nie wytrzyma i nie chce mieć „takiego” dziecka. Po raz kolejny runął mój świat. Walczyłam o naszą rodzinę, lecz nie udało się, niestety. Byłam bliska załamania, ale znowu – nie załamałam się! Przeżyłam rozwód, sprawy sądowe o alimenty, wszystko...(!) Z Bożą pomocą odnalazłam stabilizację oraz wewnętrzny spokój.
Rodzice nadal mi pomagają. Moja przyszłość, jak każdego zresztą, jest jedną wielką tajemnicą, nie jesteśmy w stanie jej przewidzieć. Myślę, że nie ma co martwić się na zapas. Teraz wiem doskonale, iż Bóg wie, co robi i z każdego zła jest w stanie wyprowadzić dobro. Macierzyństwo, a konkretnie bycie mamą Oli, zmieniło mnie diametralnie. Dostrzegam ludzi oraz zdarzenia, których prawdopodobnie w pędzie „normalnego” życia nigdy bym nie zauważyła. Nauczyłam się pokory, wrażliwości i cierpliwości. To wielki cnoty.
A Ola? Jest wspaniałą 15-latką. Obecnie nie choruje i nie ma z nią większego kłopotu. Pięknie się rozwija, mówi, jest również sprawna ruchowo: biega, pływa, jeździ na łyżwach, nartach oraz rolkach, a także wspina się po górach. ? Stanowi dla mnie cały mój świat i bywa słońcem na pochmurne dni. Nie wyobrażam sobie życia bez Niej! Śmiało mogę powiedzieć, że jest dla mnie najlepszą przyjaciółką.
Gdyby mi ktoś powiedział kilka lat temu, co mnie w życiu spotka, nie uwierzyłabym. Byłabym przekonana, że nie podołam. Jak widać, dałam wszystkiemu radę i dziś czuję, iż jeszcze wiele pięknych chwil przede mną oraz moją Córeczką. Chwała Panu! ❤️
Katarzyna Kowalik