Krzysztof
Krzyś jest moim pierwszym dzieckiem. Urodził się ponad 34 lata temu. To, że ma Zespół Downa odkryłam sama w pierwszych miesiącach po porodzie. Ale nawet gdybym wiedziała o jego wadzie, i tak bym go urodziła. Kiedyś myślałam, że jest moim krzyżem , ale teraz wiem, że tak nie jest, to on pomaga mi nieść moje krzyże.
Mam jeszcze dwójkę dzieci : drugi syn urodził się 20 miesięcy po Krzysiu, a córka kolejne cztery lata później. Młodsze dzieci są zdrowe.
Kiedy dowiedziałam się o wadzie Krzysia ogarnął mnie strach. Nic na ten temat nie wiedziałam, nie było też internetu, który dzisiaj pozwala znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania. Bardzo długo było mi trudno pogodzić się z tą świadomością, że Krzyś jest niepełnosprawny, czasem myślę że są chwile, że nadal mam z tym trudność, szczególnie wtedy, kiedy jego spotyka coś przykrego, niesprawiedliwego, albo wtedy, gdy muszę pokonać jego upór (najtrudniejsza jego cecha). Ale radości było zdecydowanie więcej. Krzyś potrafi kochać bezwarunkowo.
Wychowanie Krzysia wymagało ogromu pracy, którego nie sposób opisać. Skąd czerpałam siły? Z wiary w to, że dano mnie Krzysiowi jako mamę, po to, żebym się stała lepszym człowiekiem Warto było, bo Krzyś jest świetnym chłopakiem. Kiedyś myślałam, że jest moim krzyżem , ale teraz wiem, że tak nie jest, to on pomaga mi nieść moje krzyże.
Krzyś miał wielkie szczęście ponieważ jego wadzie nie towarzyszy szereg chorób często z nią związanych. Ma zdrowe serce, jest silnym i bardzo sprawnym młodym mężczyzną. W tej chwili jest uczestnikiem klubu przy WTZ. Poza tym oddaje się swojej nowej pasji - rysowaniu, Niedawno przeszedł operację przeszczepu rogówki oka i dostał tym samym nowe życie. Ale niestety całkowicie samodzielny nigdy nie będzie, ponieważ ma deficyty intelektualne, które mu na to nie pozwolą, Krzyś nie ma poczucia czasu, nie potrafi posługiwać się pieniędzmi. Mam nadzieję, że z niewielką pomocą będzie mógł mieszkać w mieszkaniu wspomaganym, ale to jeszcze odległa przyszłość, ponieważ w Ełku takich opcji jeszcze nie mamy.
Krzyś, ze swoją niezwykłą inteligencją emocjonalną wniósł do życia każdego członka naszej bliższej i dalszej rodziny dużo dobrego, nauczył cierpliwości i wyrozumiałości . Nie zamieniłabym życia z Krzysiem na żadne inne. Pomimo trudu to najważniejsze i najpiękniejsze doświadczenie mojego życia.
Bardzo nie lubię pozycjonować się w sporach politycznych, dlatego nigdy nie komentuję i nie zajmuję stanowiska publicznie , ale jeden raz czułam, że muszę zabrać głos - kiedy odbyła się ogólnopolska akcja „czarny poniedziałek” na moim Facebooku zamieściłam to zdjęcie z Krzysiem w białych ubraniach.
Joanna Hirsztritt