Mojej Mamie 45 lat temu została proponowana aborcja. Lekarz mówił Mamie, że umrze przy porodzie, jeśli mnie nie usunie. Nie zgodziła się. Przeżyłyśmy obie. Bóg o wszystko zadbał. Urodziłam się jako wcześniak, przeżyłyśmy obie.
Mojej Mamie 45 lat temu została proponowana aborcja. Lekarz mówił Mamie, że umrze przy porodzie, jeśli mnie nie usunie. Nie zgodziła się. Przeżyłyśmy obie. Bóg o wszystko zadbał. Urodziłam się jako wcześniak, przeżyłyśmy obie.
Chciałabym zwrócić uwagę na bardzo ważny problem. Rodzice dzieci, które rodzą się chore, z wadami, bądź nie dane im jest nawet przywitać się ze światem i od razu po porodzie zostają aniołkami… często to siebie obwiniają najpierw.
Krzyś-profesor miłości
O wadzie genetycznej naszego synka dowiedzieliśmy się w ciąży podczas badań prenatalnych. To był szok! Mieliśmy wrażenie, że nasze życie się zatrzymało. Wokół słyszeliśmy, że nie damy sobie rady. Zadawałam sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego my? Czy damy sobie radę?
Gdy zaszłam w drugą ciążę lekarze usiłowali mnie przymusi do aborcji, bo według nich i ich badań ewidentnie miało być widać, że córka ma zespół Downa. Powiedzieli, że do 25. tygodnia mogę tą ciążę 'terminować' w Tychach.
12 tydzień ciąży, standardowa wizyta u ginekologa. Badanie USG, dziwnie dłuższe niż zwykle, zaczynam czuć strach. Pytam co się dzieje, lekarz każe czekać. Woła do gabinetu innego, który przyjmuje w gabinecie obok, patrzą na USG razem, ja boje się zapytać co się dzieje.
Jestem mamą wspaniałej szóstki: 4 córek i 2 chłopców. U najstarszej córki, gdy miała ponad rok zdiagnozowano nieuleczalną chorobę. Lekarz przekazując nam diagnozę powiedział tak:
"o siedzi, ciekawe jak długo, bo 2 lat nie przeżyje". No i się pomylił.